Opinia o produkcie: Serum Advenced Night Repair marki Estee Lauder

Pół roku to bardzo dobry czas na wyrobienie sobie opinii. Po takim czasie wiemy czy pasujemy do siebie z drugą osobą i czy związek ma szansę na dalszy rozwój. Z relacjami międzyludzkimi jest tak, że albo od razu wiemy że to nie to, ale przez pewien czas łudzimy się, że może coś się poprawi; zaś innym razem strzała amora trafia tak, że w głowie huczą weselne dzwony i mamy historię z happy endem. Tak samo jest z kosmetykami.

Do testów serum z Estée Lauder podchodziłam z dużym dystansem, jak popularny pies do jeża. Ów dystans wynika z racji moich mieszanych uczuć do samego koncernu Estée, ale jestem zadnia że nie zawsze taki diabeł straszny jak go malują. W bogatej ofercie marek – również rodzimych, w każdym przedziale cenowym można znaleźć świetne kosmetyki, które naprawdę robią robotę. Czy więc rzeczywiście 50ml serum jest warte seny 555zł? Ja mam już wyrobioną pewną opinię.

Sama marka Estee Lauder jest dla wielu synonimem luksusu – jak modowe Gucci czy Louis Vuitton. Nie powiem abym nie lubiła luksusu, ale gdybym miała wybierać to jakoś bliżej mi do boho niż do glamour. Niemniej bardzo podoba mi się wizualna identyfikacja marki. Troszkę chciałabym aby było inaczej, ale kupuje mnie ona pod tym względem – jest czysto i estetycznie a jednocześnie dopieszczone pieniądzem.

Wyjaśniając – serum, bo może nie wszyscy wiedzą o jaki kosmetyk chodzi, to odnoszę wrażenie, zaraz po podkładzie Double Wear, flagowy produkt marki. Kosmetyk który urósł do rangi kultowego i choć w dzisiejszych czasach kultem obdarza się wiele rzeczy, to ono (serum) sobie na to miano zapracowało. Jego pełna nazwa to : Advanced Night Repair Synchronized Multi-Recovery Complex i jako “serum naprawcze nr 1” obiecuje nam “skuteczne przeciwdziałanie wielu oznakom starzenia”. Jak?

Pozwolę sobie przytoczyć krótki opis ze strony producenta:

Opatentowany do 2033 roku.
Serum dzięki nowej, przełomowej technologii Chronolux Power Signal, (…) wspomaga naturalny proces naprawy skóry skuteczniej niż kiedykolwiek do tej pory i po raz pierwszy pomaga jej zwiększyć tempo naturalnej odnowy komórek oraz produkcji kolagenu.

Jaka jest dalsza obietnica? Dosyć konkretna i ubrana w mocne słowa:

Serum Advanced Night Repair szybko wnika w skórę ograniczając różne oznaki jej starzenia i chroniąc ją przed oddziaływaniem stresorów środowiskowych towarzyszących życiu we współczesnym świecie.

Już po jednorazowym zastosowaniu skóra wygląda promiennie i staje się nawilżona, po zaledwie trzech tygodniach drobne linie wygładzają się, a po zużyciu jednej buteleczki (*50ml) skóra staje się sprężysta w dotyku i wygląda zdrowo, młodo i promienieje witalnością.

W celu małego doprecyzowania z mojej strony:

Utrata jędrności skóry może być spowodowana “milionem” czynników, jak np.: zła dieta, palenie papierosów, przyjmowanie niektórych leków, nadmierna ekspozycja na słońce (solarium też tu wliczamy), nieodpowiednia pielęgnacja i wiele innych. Zmarszczki powstają również – a nawet przede wszystkim, na skutek nadmiernego napięcia mięśni twarzy. To jest w ogóle bardzo szeroki temat, na inny wpis – jeden albo kilka.

Tymczasem o efektach.

W kosmetycznym świecie długo można szukać tego jedynego. Oczywiście chciałybyśmy i nieugięcie próbujemy, znaleźć ten Święty Graal pielęgnacji zamknięty w jednej buteleczce… ale coś takiego zwyczajnie nie może istnieć. Niemniej, mamy tu bardzo świetny produkt.

Serum jest kosmetykiem, który okazał się sporym game changerem i świetnym uzupełnieniem w mojej dotychczasowej pielęgnacji.

To co zauważyłam na swojej skórze to rzeczywista poprawa napięcia i wygładzenie. Pierwszy efekt na plus faktycznie widziałam już po ok. 3 nocach (bo w końcu jest to produkt skierowany na działanie podczas snu), utrwalenie ich przyszło jakoś po 3 miesiącach. Szybko też stwierdziłam, że skoro tak dobrze wygląda się zaraz po nałożeniu serum, to czemu by nie stosować go czasem na dzień? W takiej konfiguracji zawsze nakładałam już coś innego na noc.

Moim ulubionym zestawieniem bezapelacyjnie jest: na dzień serum z VIT C + krem nawilżający + SPF 50, a na noc Advanced Night Repair + krem nawilżający. To się jakoś magicznie ze sobą uzupełnia na tyle, że nie mam potrzeby na razie nic więcej dokładać do mojego kosmetycznego kuferka. Wyrównał mi się koloryt cery, a nad (nie)powstawaniem zmarszczek pracuje masażami i jogą twarzy, jednak z pewnością skóra jest w dużo lepszej kondycji niż była rok temu.

Wnioski są następujące:

  1. Rzeczywiście stan skóry poprawił się i stała się bardziej napięta – tym samym gładsza, promienna. Obietnice producenta zostały w większym stopniu spełnione.
  2. Jest niesamowicie wydajne. Jestem w posiadaniu buteleczki 75ml i po pół roku praktycznie codziennego stosowania (często na dzień i noc) mam jeszcze połowę. Stosowałam 3-4 krople na całą twarz. Tą inwestycję można więc potraktować jako wielomiesięczną.
  3. Nie zapycha – a tego bałam się najbardziej. Będzie więc odpowiedni dla problematycznych cer. Przy tłustej cerze ja bym nie nakładała już dodatkowo żadnego kremu bo może ją trochę obciążyć.
  4. Jest boski (nie sądziłam że użyje tego słowa, a jednak) do mieszania z podkładem. Dla mnie to mógłby być jego główny cel istnienia. Nawet ciężki, matujący podkład, zmieszany z kilkoma kroplami Advanced Night Repairing wygląda na twarzy aksamitnie tworząc zdrowy “glow” i fotograficzny “blur”.

Ps. Ratuje twarz po nieprzespanej nocy.

Pozostaje mi jeszcze odpowiedzieć na najważniejsze pytanie – Czy jest to kosmetyk wart swojej ceny?

Odpowiem dyplomatycznie – to zależy.

Jeżeli możesz sobie pozwolić na to aby z lekkością dokonać takiego zakupu, to z ja ze swoją ręką na sercu mówię – bierz. Nie sądzę abyś żałowała bo Advanced Night Repair jest kosmetycznym odpowiednikiem drogiej torebki, która robi luksusowy efekt całej stylizacji. Z tym że ten luksusowy efekt będziesz nosić na twarzy.

Jeżeli natomiast chciałabyś go spróbować ale pojawia się problem w postaci finansowego X, to powiem, że jest na rynku wiele genialnych kosmetyków w niższych cenach, które również poprawią napięcie skóry. Na to nie ma monopolu, jednak uważam że warto upolować go na promocji nawet w mniejszej pojemność i tym samym podarować sobie szczyptę wyrafinowania w swojej prywatnej codzienności – lub na specjalne okazje. Bo czemu by nie?

W zdrowym ciele…

Piękno zewnętrzne zaczyna się wewnątrz. Gdybym 3 lata temu miała na temat pielęgnacji taką wiedzę jak mam teraz, to pewnie nie musiałabym przechodzić doustnej kuracji retinoidami – która de facto uratowała moją cerę od trądziku i jeszcze psychikę przed depresją. Z perspektywy czasu widzę z czego wynikał zły stan mojej skóry i jakie błędy popełniałam.

Na piękną i przede wszystkim zdrową cerę składa się szereg zachowań, jak: tryb życia – najlepiej bezstresowy i odpowiednia ilość snu; odżywianie i np. odstawienie cukru, sprawdzenie nietolerancji pokarmowych; pielęgnacja niezaburzająca bariery hydrolipidowej skóry – każda skóra potrzebuje nawilżenia, nawet tłusta, no i koniecznie codziennie SPF50 jako kropka nad i w porannej rutynie.

Bez dwóch zdań – dbajmy o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne a wygląd sam ulegnie poprawie.

Opinię miałam już wyrobioną po 6 miesiącach stosowania – czyli od stycznia do czerwca. Przez okres wakacyjny używałam go rzadziej, jednak już pod koniec sierpnia wpisałam go na nowo w swój schemat pielęgnacyjny i wiecie co? Widzę jeszcze większą różnice w jakości swojej skóry. Byłam sceptyczna, jednak muszę to przyznać – serum Advanced Night Repair jest cholernie dobre.

Dzięki za uwagę, XOXO

Ewa

MINIATURKA NA HOME-min

Ewa Olszewska

o autorce
"Nie jestem szalona - tylko moja rzeczywistość jest inna niż twoja."

Znajdź mnie na Instagramie